t

piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 5

- Oj, musiałaś coś pomylić! Ja ciągle żyję! - zaśmiał się Diabeł próbując odwrócić uwagę Hermiony od Draco'na.
- Zamknij się - wycedziła i wyciągnęła dłoń w stronę Draco - Różdżka!
- Dobra, dobra - blondyn podał różdżkę dziewczynie, która szybko odwróciła też zaklęcie rzucone na Ginny i chyba zamierzała wstać od stołu Slytherinu - Nie możesz teraz odejść - zaśmiał się ślizgon.
- A to niby czemu? - Hermiona zapytała nie dowierzając mu, ale mimo to nie odeszła od stołu i czekała na odpowiedź.
- Bo właśnie przyszedł dyrektor, który chyba ma zamiar coś powiedzieć, a ty nie jesteś na tyle niekulturalna, aby wstawać od stołu kiedy dyrektor mówi, prawda?
- Co ty możesz wiedzieć o dobrym wychowaniu, Malfoy? - prychnęła oburzona Hermiona, ale nie wstała jednak od stołu.
- Żebyś się zdziwiła, ale dużo. Rodzice mnie dobrze wychowali, nawet nie zdradzam moich dziewczyn, tylko z nimi zrywam zanim zwiążę się z kolejną - wyszczerzył się Malfoy.
- Jakiś ty dobry - Hermiona wywróciła oczami z poirytowaniem.
- Czyli, że nie zdradzanie oznacza dobre wychowanie? Dobrze rozumiem? - zapytał Blaise i nie czekając na odpowiedź zerknął w stronę Ginny, i powiedział - To ja chyba znam kogoś źle wychowanego.
- O co mu chodzi Ginny? - starsza z gryfonek natychmiast zauważyła spojrzenie bruneta.
Jej przyjaciółka była naprawdę świetna, ale nie w dotrzymywaniu tajemnicy. Nie umiała kłamać, więc Hermiona wiedziała, że za chwilę dostanie odpowiedź. Najwyraźniej tego dnia Ginewra nie była zbyt wylewna, ponieważ szybko nałożyła sobie owsiankę i zaczęła ją jeść.
- Pfe mam pfofęfcia - wydusiła z z ustami pełnymi owsianki.
- Naprawdę? Dziwne... - Hermiona chyba miała zamiar odpuścić, ale nagle zdała sobie sprawę, że przecież... - Gin! Ty nie cierpisz owsianki!
- Pfu! Masz rację! - krzyknęła Ruda i wypluła zawartość swoich ust z powrotem do miski.
Hermiona z obrzydzeniem obróciła się w drugą stronę.
- Hej - uśmiechnął się do niej Blaise Zabini.
Hermiona ze zdziwieniem spostrzegła, że nie był to jeden z wrednych, sarkastycznych lub złośliwych uśmiechów, które posyłali jej ślizgoni jako szlamie. To był zwyczajny, szczery uśmiech.
- Co ci jest, że się tak na niego gapisz? - zaśmiał się wrednie Malfoy.
Hermiona westchnęła. Co z tego, że jeden ślizgon się do ciebie uśmiechnie skoro cała reszta będzie tak samo wredna? Czyżby wyczuła w głosie chłopaka niepewną nutę? Nie... Po prostu już wariuje... Co będzie z nią za trzydzieści lat?
- Jakby ciebie, Malfoy obchodziło co jest takiej szlamie jak ja - odpowiedziała mu dziewczyna i uśmiechnęła się chamsko w stronę oburzonego, teraz, Malfoya - Blaise? Mógłbyś mi wytłumaczyć co miałeś na myśli mówiąc, że znasz źle wychowaną osobę?
- Od kiedy jesteście na ty? - zapytał Draco, ale jego przyjaciel i gryfonka go zignorowali.
- Miałem na myśli, że... - nie dokończył zdania, bo Dumbledore wstał od stołu nauczycieli i klasnął w dłonie.
- Moi drodzy - zaczął dyrektor - Wspomniałem już o tym wczoraj, ale ważniejszą część zostawiłem na dzisiaj. Odbudowaliśmy Hogwart po bitwie i tak samo powinniśmy odbudować zerwane więzi. Nie chodzi mi tylko o więzi zerwane przez wojnę - zaznaczył - Mam na myśli więzi zerwane ponad tysiąc lat temu! Długo dyskutowaliśmy o tym z nauczycielami, aż z g o d n i e uznaliśmy, że rywalizacja między domami jest ważna, ale nie w takim stopniu!
- Trudną znaleźć jest więź koleżeńską między uczniami Slytherinu i Gryffindoru lub Huflepuffu, i Ravenclavu.
Jakby to było dziwne - pomyślała Hermiona - Przecież nie mogą się przyjaźnić ludzie, którzy mają całkiem inne priorytety. Dla ślizgonów liczy się spryt, natomiast gryfoni kierują się odwagą i męstwem. Krukoni sądzą, że najważniejsza jest inteligencja i sprawiedliwość, puchoni uważają za to pracowitość. Jak tu się przyjaźnić?
- Dlatego, dla polepszenia więzi między wami - mówił dalej Dumbledore - wszystkie lekcje krukoni będą mieć z puchonami, a gryfoni ze ślizgonami...
Reakcja na słowa Dumbledore'a była natychmiastowo: przy stole Gryffindoru rozległy się oburzone krzyki, krukoni i puchoni wymieniali między sobą głośne, i często wredne komentarze, a przy stole Slytherinu... No cóż przy stole Slytherinu...
- Nie! - zajęczały zgodnie Kathie i jej koleżanki.
- To nasz pierwszy rok i mamy go spędzić z tymi napuszonymi lwami?
- Wiecie co? Mam  świetny pomysł jak rozkręcić naszą pierwszą lekcję! - Kathie zatarła ręce i pokazała dziewczynom, że mają się zbliżyć.'
- Na godryka! Malfoy! Ta dziewczyna jest taka jak ty! - krzyknęła Hermiona i ukryła twarz w dłoniach.
- Nieprawda! - oburzyła się blondynka - Ja jestem gorsza.
Ona i jej koleżanki zachichotały w wredny ślizgoński sposób. Hermiona przestała zwracać na nie uwagę , bo znowu zbiły się w grupkę i zaczęły coś knuć.
- Szkoda Wiewiórko, że jesteś od nas młodsza, bo nie będziemy się widywali na lekcjach. A mogłoby być tak ciekawie... - dręczył Ginny Blaise.
- Tak, za każdym razem jakbyś się do mnie przystawiał to dostałbyś w twarz - odpyskowała mu Ruda, ale Blaise'owi uśmiech nie schodził z twarzy.
- Skąd pomysł, że będę się do ciebie przystawiał, skarbie?
Miona nalała sobie kawy i obserwowała ich kłótnię, ale w pewnym momencie Blaise pochylił się w stronę Ginny, i coś do niej powiedział na tyle cicho, że Hermiona nic nie zrozumiała.
Najwidoczniej musiało to być coś nie przyjemnego, bo rudowłosa dziewczyna poczerwieniała. Wstała od stołu i syknęła do Hermiony:
- Idziemy!
- Teraz? - zapytała jej zdziwiona przyjaciółka, ale wstała i wraz z Ginewrą wyszła z Wielkiej Sali.
- O co w tym wszystkim chodzi?
Hermiona wprawdzie wyszła z przyjaciółką, ale dłużej nie wytrzymywała. Co łączyło jej przyjaciółkę i dziewczynę j e j przyjaciela z tym ślizgonem?
- Ginny! W co ty grasz? Myślałam, że jesteś z Harry'm, a tu nagle flirtujesz z jakimś ślizgonem!
- Wcale z nim nie flirtowałam! Chodzi o to, że... - przerwała nagle Ginny, kiedy zobaczyła dwóch chłopaków idących w ich stronę - Posłuchaj mnie, Miona! Wszystko ci wytłumaczę! Tylko ani słowa Harry'emu i Ronowi! Proszę! Muszę lecieć, pa!
Pocałowała Hermionę w policzek i uciekła. Do Hermiony dalej nie docierało co jej przyjaciółka wyrabia, ale nie miała czasu, aby się nad tym zastanawiać, ponieważ zaraz po ucieczce Ginny podeszli do niej Ron i Harry.
- Miona! Co tu się dzieje? Czemu Ginny gadała z tym chłopakiem?
- Lepiej! Co wy w ogóle robiłyście przy ich stole? - oboje z nich zadawało mnóstwo pytań.
- Długa historia - odpowiedziała im dziewczyna i westchnęła - Ale mogę się założyć, że chcecie usłyszeć ją całą, prawda?

* * *

- Fajne mieliśmy śniadanie, co nie?
- Tak, ale co łączy cię z małą Weasley?
Blaise i Draco wyszli już z Wielkiej Sali, i teraz kierowali się do sali transmutacji tylko sobie znaną drogą. Blaise na wspomnienie o dziewczynie natychmiast przyśpieszył.
- Nic nas nie łączy mam kogoś na oku i to nie jest Wiewióra!
- Niby czemu nie? Wiem, że to Weasley, ale mówiłeś, że twoja matka zaakceptowałaby gryfonkę  - zapytał Malfoy, a zaraz potem poczuł ochotę uderzenia samego siebie.
Czemu on próbuje wyswatać swojego przyjaciela z tą zdrajczynią krwi?
- Od kiedy to słuchasz mojej gadki? Poza tym nie chodzi mi o to, że Weasley jest gryfonką, a o to, że chodzi z Bliznowatym.
Draco zaśmiał się.
- Od kiedy interesuje cię, że dziewczyna jest zajęta? Starzejesz się?
Blaise był zdezorientowany.
- A od kiedy ty interesujesz się moimi związkami, co? Poza tym ja się nie starzeję, ja... yyyy... No nie wiem może staję się dorosły i kończę z rozbijaniem poważnych związków?
- Ta jasne i wcale nie flirtowałeś z nią podczas śniadania - zaśmiał się Draco i wszedł do sali do transmutacji - Ktoś taki jak ty nigdy nie będzie dorosły, wiesz?
Diabeł poszedł za nim i zajął miejsce w ostatniej ławce jak najdalej od katedry nauczyciela.
Draco usiadł na krześle obok niego i miał zamiar coś powiedzieć kiedy podeszła do nich dziewczyna o czerwonych włosach,
- Cześć Draco. Cześć Blaise. - Przywitał się z nimi dziewczyna.
- Siema Tracy - uśmiechnął się Blaise.
- To miejsce jest wolne? - zapytała.
Blaise i Draco wymienili zdenerwowane spojrzenia.
- Nie - odpowiedzieli naraz dziewczynie.
- Zazwyczaj siedzi tu Theo - zaczął Draco szukając wzrokiem Thedora Notta.
- Ale dzisiaj siedzimy z... yyy... no... z nią! Miona! Hermiona! Mionka! - wrzasnął Blaise na cały głos.
Hermiona, która właśnie wchodziła do klasy razem z Harry'm i Ronem odwróciła się zszokowana.
- Ale ty masz szczęście - mruknęła Lavender Brown przechodząc obok niej i gapiąc się na Malfoya jak na obrazek.
- Zaraz wracam - powiedziała do przyjaciół i podeszła do ślizgonów - O co chodzi?
- Mionka Usiądziesz ze mną? - zapytał Zabini - Znaczy z nami?
- Tak właśnie - Draco uśmiechnął się najprzyjemniej jak potrafił.
- Ja mam usiąść z dwoma ślizgonami ? Po pierwsze nie mogę, bo... - zerknęła w stronę swoich przyjaciół którzy rozmawiali z Rebeccą Daves z Slytherinu(!) - A właściwie to dobra. Usiądę z wami.
Tracy wywróciła oczami i usiadła w ławce z siostrami Carrow.
- Czemu nie chcieliście z nią siedzieć? - zapytała Hermiona patrząc to na Blaise, a to na Draco.

**********************************
Mam nadzieję, że się podoba, bo to właściwie jest taki pierwszy typowy rozdział Dramione. Napisałam go właściwie tydzień przed czasem i jestem z siebie bardzo dumna, dlatego publikuję go już dzisiaj. Zapraszam do komentowania :-D
Zoe
PS. Zakładka z bohaterami już jest tak jak obiecałam ;-)
PS2. Sorry za literówki.





sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 4

Draco stanął jak wryty.
-Co to ma być? - zapytał zszokowany.
-Nie wiem, ale wydawało mi się, że w Hogwarcie obowiązują mundurki – odpowiedział mu Diabeł z rozmarzoną miną.
-Blaise! - syknął z obrzydzeniem skierowanym na jego przyjaciela.
-One mają na sobie więcej tapety i plastiku niż w całym Malfoy Manor!
Na korytarzu, który był najkrótszą drogą do Wielkiej Sali z lochów (korytarzu, który zwykle wybierali ślizgoni przez swoje lenistwo i wygodę) znajdowało się kilkadziesiąt dziewczyn z różnych domów. Nie byłoby to nawet tak niezwykłe, ponieważ przed posiłkami dziewczyny często spotykały się przed Wielką Salą i plotkowały, ale zazwyczaj były to dziewczyny z jednego domu, i zazwyczaj nie były ubrane tak skąpą jak striptizerki. Zazwyczaj nie miały też tony tapety na twarzy.
-Chciałbym zobaczyć McSzczotkę jak je zrozumie w co ubrały się uczennice – zachichotał Diabeł.
-Mam wrażenie, że zobaczysz.
-Będzie ciekawie - mruknął Diabeł przechylając lekko głowę, aby lepiej "podziwiać widoki".
-Blaise!- skrzywił się Malfoy marszcząc swój arystokratyczny nos.
-No co?!
-Mógłbyś mieć lepszy gust!
-A co ty niby  wiesz o guście?! Przecież zmieniasz dziewczyny co tydzień!
- To co innego idioto, lepiej wymyśl jak obok nich przejdziemy! 
-Chyba czegoś nie rozumiem... - zmarszczył brwi Diabeł - Czemu mam się zastanawiać jak obok nich przejdziemy???
-Użyj czegoś co masz zamiast mózgu, Blaise. Kathie rozpuszcza plotkę, że podoba mi się Granger, dziewczyny są załamane, następnego dnia tłumek - nie wyrażę się kogo - zbiera się i zajmuje bezpośrednią drogę z lochów do Wielkiej Sali. Co to może oznaczać?
-Że jesteś bardzo elokwentny? - zapytał próbując żartować, ale zobaczył zniesmaczoną minę przyjaciela - Że chcą nas poderwać, a zwłaszcza ciebie?
Malfoy wzniósł oczy do nieba (albo sufitu, przypis aut.) i spojrzał z niewielką, swego rodzaju, iskierką nadziei.
-Rzucił na siebie i na przyjaciela zaklęcie kameleona i kazał mu cicho przejść obok dziewczyn. Kiedy byli już po drugiej stronie korytarza zdjął z siebie zaklęcie, a Blaise zrobił to samo. Mimo to na odchodne Diabeł zerknął w stronę dziewczyn i zagapił się tak, że wpadł na ścianę.
-Cholera – zaklął głośno czym sprawił, że wszystkie przedstawicielki płci żeńskiej zwróciły na niego uwagę.
-Blaise! - pisnęła jedna, a chwilę później dodała – Draco!
Przyjaciele nie czekając na dalszy rozwój wydarzeń rzucili się do ucieczki zostawiając za sobą zdziwione uczennice, które chwilę po ich ucieczce pobiegły za nimi.
-Ty idioto! - wydarł się Malfoy na Zabini'ego - Miałeś tylko obok nich przejść!
-No sorry, każdy może... yyy... wpaść na ścianę! - tłumaczył się niewielkim skutkiem ten drugi.
-Ta na ścianę... - Malfoy zatrzymał się przed schowkiem na środki czystości – Alohomora – wypowiedział słowa zaklęcia i zamek ustąpił, ale Draco zatrzymał się jeszcze na chwilę i spojrzał prosto na portret pulchnej czarownicy wiszący na ścianie obok drzwi – Witaj Brunhildo, czy mogłabyś poinformować młode damy, które nas gonią, że pobiegliśmy w stronę schodów prowadzących na wieżę Ravenclawu?
Na pulchnych policzkach policzkach rudowłosej czarownicy  pojawił się rumieńce, a odpowiedziała jakby nie potrafiła wykrztusić słowa – Oczywiście, Draco.
-Dziękuję, będę ci naprawdę wdzięczny – Draco uśmiechnął się uwodzicielsko i wciągnął zszokowanego Blaise'a do schowka.
-Będę ci naprawdę wdzięczny??? - wykrztusił Blaise – Ty podrywasz nawet obrazy?
-A co na ciebie nie lecą? - zachichotał Draco – Portret Brunhildy wisi niedaleko mojego pokoju w Malfoy Manor, a wiesz jak nie mam tam co robić to czasem gadam z obrazami, to taka moja tajemnica, Diabełku – mrugnął porozumiewawczo do przyjaciela.
-Jesteś nienormalny, Smoku  - roześmiał się Blaise – Myślisz, że możemy już wyjść? A ta twoja kumpela z obrazu na pewno je zmyliła?
-Tak, ale te laski to nie całkiem takie idiotki. Za chwilę się kapną, że je oszukała, więc powinniśmy się pośpieszyć, aby dojść do Wielkiej Sali.
-Taaak... Chyba masz rację... - odparł Diabeł przybierając minę myślącego filozofa.
Malfoy pokręcił głową i otworzył drzwi ze schowka. Rozejrzał się, szybko wyszedł i ruszył w stronę Wielkiej Sali. Blaise wychylił głowę ze schowka, teraz przybrał minę szpiega szukającego wrogów, zacisnął usta w wyjątkowo zabawny sposób i na palcach pobiegł do przyjaciela.
-Co ty wyprawiasz?
Blaise już otwierał usta, aby odpowiedzieć, ale wtedy doszli do Wielkiej Sali, Draco miał już zamiar otworzyć drzwi, kiedy...
-Szukałam cię! - krzyknęła oburzona dziewczyna potrząsając burzą brązowych sprężyn.
-Hermiona? - chłopak wyglądał na zdziwionego, ale chwilę później na jego ustach pojawił się sprytny uśmiech samozadowolenia – Wiedziałem, że kiedyś do mnie tak powiesz – podszedł do dziewczyny i próbował żartobliwie ją objąć.
-Spadaj Malfoy! - Hermiona oburzyła się jeszcze bardziej – Nie w tym sensie! Jesteś prefektem naczelnym, masz obowiązki! Dzisiaj mieliśmy się stawić u Dumbledore'a! McGonagall mówiła nam to wczoraj w wagonie dla prefektów.
-Wybacz, byłem zbyt zajęty podziwianiem twojej fryzury – uśmiechnął się chamsko Malfoy przypominając sobie długi warkocz, który miała wczoraj dziewczyna.
-Hahaha – skwitowała dziewczyna zaciskając usta – A teraz pozwól i idź ze mną!
-Nie mogę. Muszę iść na śniadanie.
-Nie. Nie musisz – oburzyła się druga dziewczyna z rudymi włosami – Musisz iść za to z nami do dyrektorki!
-Muszę, prawda Diable? - zapytał Draco przyjaciela – Diable?
-Co?! A taaa jasne – wymamrotał Diabeł gapiąc się na dziewczyny – Jestem Blaise Zabini, dla przyjaciół (i przyjaciółek) Diabeł – powiedział podając rękę Hermionie.
Wiesz, że chodzimy od siedmiu lat razem na eliksiry, co? - odparła szatynka niepewnie odwzajemniając uścisk dłoni.
-Ależ wiem. Nie jestem głąbem jak niektórzy tutaj – Blaise uśmiechnął się szeroko i zerknął na Draco'na, który przybrał minę typu „Przyśpieszę twoją śmierć” - Ale nigdy oficjalnie się nie przedstawiłem.
-Fakt. No dobra – mina Hermiony stała cieplejsza – Jestem Hermiona Granger.
-A dla przyjaciół? - Malfoy wymamrotał pod nosem coś co przypominało „Potwór”.
-Miona, co nie? - odezwała się Ginny.
-Chyba tak. A potwór tylko dla nieprzyjaciół dla twojej wiadomości Malfoy. Ginny się nie przedstawisz?
-My się już znamy – odpowiedziała Hermionie wyżej wspomniana.
-Okej – powiedziała Hermiona wyraźnie zdziwiona faktem, że jej przyjaciółka najwyraźniej zna Zabini'ego – Ale koniec z uprzejmościami! Malfoy! Idziesz z nami!
-Nie mogę! Cholera, chyba usłyszałem czyjś pisk!
-Mhm... Na peeewnooo... Musimy iść do dyrektora! Nie wejdziesz na Wielką Salę zanim z nami nie pójdziesz!Słuchajcie. Nie chciałem tego robić, ale muszę.
-Obstawiam, że mi nie wybaczycie i będzie to koniec naszej jeszcze nie rozpoczętej przyjaźni – rudowłosa zmarszczyła ciemne brwi i chciała coś powiedzieć, ale Draco znowu zaczął coś mówić - Nic nie mów! Silencio! Silencio!
-Co ty wyprawiasz?! - wściekł się Blaise – To prefekt naczelna! Odejmie nam punkty!
-Mi nie może, a jeżeli to zrobi to ci je dodam! - wtedy blondyn zauważył, że szatynka sięga do kieszeni – Nie ma mowy! Accio różdżki!
-Skoro już musimy to robić to bierz Hermionę, a ja wezmę Rudą! - zarządził Blaise.
-Jak to mam ją wziąć?!
-Normalnie... Przerzuć ją przez ramię! - powiedział i zademonstrował brunet – Idziemy!

* * *

-Więc nie macie czasu, ale możecie mi chociaż wyjaśnić czemu porwaliście dwie gryfonki? - zapytała Kathie.
-Nie porwaliśmy ich!
-Nie? To czemu ta ruda bije cię po plecach?
-Właśnie Ginny! Skończ mnie bić, albo rzucę na ciebie Drętwotę! - dziewczyna natychmiast przestała się rzucać, uśmiechnęła się podle i przejechała palcem po swojej krtani w znaczący sposób.
-Czemu ona nie mówi? I ci grozi?
-Nieważne, Katy.
-„Kathie”, a nie „Katy”!
-Katy brzmi bardziej atrakcyjnie.
-Niech będzie – zachichotała nowo nazwana Katy – Siadajcie! Podać ci tosta? - zapytała Hermionę, która zaczęła gestykulować wskazując swoje usta – Co? Czekaj chyba rozumiem!
-Dziewczynka machnęła różdżką – Lepiej?
-Tak – odpowiedziała szatynka chwytając swoją szyję jedną ręką.
-Odzyskałaś głos! - krzyknął Diabeł, ale Hermiona zgromiła jego i Malfoy'a wzrokiem – A wy jesteście już dla mnie martwi!

*********************************

Po gigantycznym opóźnieniu! Mam nadzieję, że ktoś czekał na ten rozdział :)
Zoe